sobota, 17 maja 2014

#1- Pierwsze wejście w mrok.

"Ona jest dobra dlatego jej smutno..."


Pierwsze wejście w mrok, jest jak kubeł zimnej wody. Otrzeźwia. Wyostrza zmysły, podsuwa pod nos nowe wcześniej nieosiągalne perspektywy. Można je porównać do urodzin, bo wszystko zaczyna się od początku. Niektórzy uważają wejście w mrok za coś strasznego... pułapkę, z której nie da się wydostać. Inni zyskują na niej tak wiele, że nie są sobie w stanie wyobrazić jak mogli tak długo na to czekać.


Moje wejście w mrok jest związane z wieloma zmianami. Opisuję je tu, aby móc do  powrócić do tego co było kiedyś i powiedzieć " Ale ja byłam głupia".


Zawsze byłam niewidzialna. Niedoceniana. Ta na samym końcu. Ta o której nikt nie pamięta i nikt się nią nie interesuje. To nie jest smutne... to jest przerażające. I im bardziej zagłębiam się w ten temat tym bardziej czuję się z nim źle, ale zdaję sobie sprawę, że tylko kiedy powiem to na głos będę w stanie nad tym pracować. Moja historia jest prosta, wręcz banalna i oklepana. Byłam sobie małym słodkim dzieckiem nieświadomym tego jak ludzie potrafią być okrutni, jak straszne rany potrafią zadawać wtedy kiedy człowiek najmniej się tego spodziewa. Gdy byłam mała chorowałam, a co za tym idzie często przesiadywałam w szpitalach. Konsekwencją tego była niewielka grupka znajomych, która mocno mnie wspierała. Kiedy wyzdrowiałam stwierdziłam, że warto pomagać ludziom. Mi nikt nie pomagał i doskonale wiedziałam jak to jest cierpieć, więc chciałam nieść ludziom ulgę. Myślałam, że ludzie odpłacą mi dobrem na dobro. Och jak bardzo naiwna byłam.... Swoją chęcią pomocy, dobrocią i bezinteresownością sprawiłam, że przylgnęła do mnie etykietka wręcz nienormalnej osoby. To zabawne bo uważam, że osoba, która jest pomocna, nie obgaduje, ani nie ubliża zasługuje na lepsze traktowanie niż byle jaka babeczka, która ma wszystkich centralnie w dupie. Jak widać świat nie zna słowa "sprawiedliwość" i porządne osoby dostają mocnego kopa w dupę.  Otrząsnęłam się więc z wszystkich krzywd. I zaczynam od nowa. W końcu zasługuję na szczęście. Mam nadzieję, że uda mi się pisać tu regularnie bo bardzo chcę coś zrobić. A jestem bezradna.  Chcę poznać siebie. Zacząć od początku i żyć tak jak mi się należy, tak jak na to zasługuję. W SZACUNKU. Co prawda jestem przeziębiona ale to i tak nie zepsuje mi humoru. Jestem podekscytowana bo jutro rozpoczynają się moje powolne zmiany. Jak cudownie poczuć się wolnym........